Witamy na stronie Transinfo.pl Nie widzisz tego artykułu, bo blokujesz reklamy, korzystając z Adblocka. Oto co możesz zrobić: Wypróbuj subskrypcję TransInfo.pl (już od 15 zł za rok), która ograniczy Ci reklamy i nie zobaczysz tego komunikatu Już subskrybujesz TransInfo.pl? Zaloguj się

Za kierownicą autobusu (7) – PKS Ostróda

infobus
19.01.2019 14:00
0 Komentarzy

Zapraszamy na kolejny odcinek naszego cyklu o kierowcach autobusów, którzy dzielą się z nami swoim spostrzeżeniami o wykonywanej pracy. Zapraszamy wszystkich, którzy chcą podzielić się z nami swoimi doświadczeniami. Wystarczy wysłać do nas maila ([email protected]) z tytułem „za kierowcą autobusu”, a my wyślemy zestaw pytań. Razem stworzymy wywiad, który opublikujemy w weekend w InfoBusie, a każdy kierowca otrzyma od nas firmowy podarunek! Jesteśmy ciekawi Waszej pracy!

Tym razem wyjeżdżamy poza duże miasta. Czas na rzeczywistość PKS, o której opowie nam Marcin Sienkiewicz z Ostródy. Zaczynamy!

InfoBus.pl: Początek – jak to się zaczęło?

Marcin Sienkiewicz: Zainteresowanie autobusami zaczęło się już wiele lat temu. Mój wujek był kierowcą w ówczesnym ZKM Ostróda (dzisiejsza Żegluga Ostródzko-Elbląska sp z o.o.). Jeździł wtedy Jelczami PR110M oraz 120M. Od dziecka autobusy były więc bliskie mojemu sercu, podobnie jak polska motoryzacja. Pewnego dnia dostałem od rodziców cyfrowy aparat fotograficzny. Postanowiłem, że zrobię na pamiątkę kilka zdjęć jeszcze jeżdżących Jelczy. Pamiętam, że wtedy ZKM sprowadziła ze Szwecji dwa używane autobusy MAN i zezłomowała dwa Jelcze. Na pętlę zajechał jeden z nich, postanowiłem, że i jemu zrobię zdjęcie – jako następcy. Zaczęły się interakcje z kierowcami, zacząłem z nimi rozmawiać i tym samym z biegiem czasu dowiadywałem się dosyć sporo o firmie i pracy kierowców. Poznałem kolegę, który pasjonował się jeszcze bardziej komunikacją i wtedy zaczęło się na poważnie. Oczywiście cały czas wszystko kręciło się wokół miejskiego przewoźnika. Lata mijały, a w międzyczasie zacząłem zaglądać również na dworzec oraz zajezdnię PKS-u Ostróda. W końcu to też były autobusy. Postanowiłem spróbować zrobić kilka zdjęć na bazie i poszedłem w tej sprawie do prezesa. Przyjął mnie bardzo ciepło i pozwolił na zwiedzenie zajezdni. W międzyczasie skończyłem szkołę średnią i z ciekawości poszedłem ponownie do prezesa spytać się, czy nie miałby dla mnie jakiejś pracy. Powiedział mi, że jeśli chcę, to może mnie wziąć na staż jako dyspozytor.

W czerwcu 2015 rozpocząłem staż, a niedługo potem dostałem umowę. Cały czas ciągnęło mnie jednak za kierownicę, aby być bliżej sprzętu. Minęły niemal 3 lata i przyszedł taki czas, że kilku kierowców zachorowało. Pomyślałem sobie, że fajnie byłoby mieć możliwość samemu awaryjnie zastąpić któregoś z nich, miałbym wtedy dużo łatwiej jako dyspozytor. Kilku naszych kierowców zasilało wcześniej stołeczny oddział Mobilisu, gdy o tym usłyszeli od razu powiedzieli, że tam dyspozytorzy mają prawo jazdy i jest to jak najbardziej normalne. Był to argument do rozmowy z szefem na temat sfinansowania moich uprawnień. Dostałem zielone światło i w lipcu 2018 rozpocząłem kurs prawa jazdy oraz kwalifikacji wstępnej. Uczyłem się jeździć Bovą Futurą 12, na której zdawałem też egzamin. Zdałem go za pierwszym podejściem. 19 września 2018 odebrałem prawo jazdy i jeszcze tego samego dnia po załatwieniu niezbędnych formalności w firmie usiadłem za kierownicą liniowego autobusu.

InfoBus.pl: Gdzie aktualnie jeździsz i czy jesteś zadowolony z tej pracy?

Marcin Sienkiewicz: Obecnie cały czas pracuję w PKS Ostróda i jest mi tu bardzo dobrze, nie zamierzam zmieniać pracy. Nie jeżdżę autobusem codziennie, tylko wedle potrzeb – jestem w dalszym ciągu dyspozytorem. Wsiadam za kierownicę, gdy jest taka potrzeba. Czasem po prostu zamykam biuro i długopis zamieniam na kierownicę. Staram się jednak jeździć najwięcej, jak tylko mogę, bo kocham tą pracę i wolę być w trasie zamiast za biurkiem. Najchętniej mógłbym jeździć codziennie, no ale ktoś musi też dyrygować ruchem autobusów. Gdy przychodziłem do pracy do PKS miałem 19 lat. Obecnie mam 23 i nadal jestem najmłodszym pracownikiem.

InfoBus.pl: Autobusy – jakim modelem teraz jeździsz? Czy chciałbyś go zamienić na jakiś inny?

Marcin Sienkiewicz: Gdy odbierałem prawo jazdy zamarzyłem sobie, że pierwszy kurs muszę koniecznie wykonać Autosanem H9. Niestety, tego dnia miałem do wyboru tylko Renault Tracera i małego Sprintera. Jednak w ostatniej chwili okazało się, że wyjedzie z warsztatu nietypowy Autosan – A0909L z silnikiem Cummins i skrzynią 6 biegową. To właśnie nim wykonałem swój pierwszy kurs na trasie Ostróda-Samborowo, a później Ostróda-Dylewo.

Później jeździłem już autobusami, jakimi tylko się da: Renault Tracer, Ares, Autosan H9, Neoplan N316 SHD, Autosan Lider, Irisbus Midway, Iveco Daily/Kapena, Mercedes Sprinter I oraz II generacji, a nawet raz Mercedes 350 Tourismo. Z racji charakteru mojej pracy nie mam stałego autobusu. Muszę być gotowy jechać wszystkimi markami. Najczęściej trafia się Iveco Daily/Kapena.

Natomiast zdecydowanie najlepiej jeździ mi się Autosanem H9-21. Na drugim miejscu jest Renault Tracer. To pierwsze dlatego, że „dziewiątka” ma swój niepowtarzalny klimat, o który już coraz trudniej, ale także wbrew pozorom jest bardzo przyjemna w jeździe i niezastąpiona w zimie, choć też potrafi sprawiać małe problemy. Jeśli jednak autobus jest w jednych rękach i kierowca dba choćby o spuszczenie wody z układu pneumatycznego, to jest naprawdę nieźle. Wielu młodych kierowców boi się Autosanów, ale w nim nic strasznego nie ma, wystarczy w miarę znać jego budowę.

Natomiast Renault to konstrukcja silna i niezniszczalna, idealna na nasze trasy. Sporo przewozów szkolnych wykonuje się nawet po drogach gruntowych i mało który autobus by to wytrzymał. Natomiast prywatnie marzę o tym, żeby poprowadzić kiedyś Jelcza PR110M oraz Sanosa S14. O ile to pierwsze przy dobrych wiatrach jest jeszcze możliwe na jakimś przejeździe okolicznościowym, to Sanos jest już marzeniem nieosiągalnym.

InfoBus.pl: Pasażerowie – wiadomo że to zbiór przeróżnych postaci. Czy warto być dla nich miłym, czy lepiej zachowywać dystans?

Marcin Sienkiewicz: Kierowca autobusu miejskiego powie, że najlepiej się nie odzywać. Na przewozach międzymiastowych jest zupełnie jednak inna specyfika. Warto trochę porozmawiać z pasażerami. To dużo daje. Tutaj jeżdżą głównie stali klienci, część znasz nawet z imienia i nazwiska, i oni również znają ciebie. Podjeżdżasz na przystanek i od razu jeszcze zanim taki pasażer wsiądzie drukujesz bilet, bo wiesz dokąd jedzie. Najważniejsze to wyrobić sobie markę. Natomiast narzekający na wszystko, roszczeniowi pasażerowie – zmora kolegów z komunikacji miejskiej – tutaj praktycznie nie istnieją.

Ostatnio złapałem 6 minutowe opóźnienie na trasie. Podjechałem na przystanek i przeprosiłem pasażerów za opóźnienie. Ci zdziwieni odpowiedzieli ,,jakie opóźnienie?''. W dużym mieście byłoby to problem godny artykułu w lokalnej gazecie lub przynajmniej krytycznego posta na Facebooku. Z racji pracy jako dyspozytor odbieram też telefony od ludzi, zdarzają się skargi. Zdarzają się roszczeniowi klienci, ale zaskakująco często chodzi o to, że dziecku nie chciało się jechać do szkoły, to powiedziało w domu, że autobus nie przyjechał. Odrębną kwestią jest to, że ludzie nie zwracają uwagi na oznaczenia kursów. Kiedyś usłyszałem od jednej pani, iż napisze do telewizji, bo jej autobus nie przyjechał. Nie interesowało jej, że były wakacje, a autobus na rozkładzie był oznaczony wielką literą „S”. Była również sytuacja, że pasażerowie przegapili autobus, bo nie patrzyli na tablicę, tylko na kierowcę, a akurat tego dnia jechał w zastępstwie ktoś, kogo nie znali, co potwierdza to co wyżej napisałem o relacjach z pasażerami.

InfoBus.pl: Jeden dzień z pracy kierowcy w Twojej firmie. Jak to wygląda?

Marcin Sienkiewicz: Załóżmy, że mam dniówkę jako kierowca, bez dyspozytorni. Dzień wcześniej ja, ewentualnie zmiennik ustalamy co będę robić i czym pojadę. Wystawiam sobie kartę drogową i jeśli mam choć 1 dzień bez prowadzenia pojazdu to zaświadczenie „AETR”. Wolę też przyjść do pracy pewny, więc lubię wieczorem dzień wcześniej sobie przygotować autobus.

Standardowe OC to: światła, płyny, olej itp., wizualne oględziny czy wszystko OK, rozpisanie tarczy tacho (którą włożę rano), spisanie licznika początkowego, skompletowanie tablic, zezwoleń itp. Tym sposobem przychodzę rano, biorę z dyspozytorni teczkę z dokumentami, kluczyki, maszynkę biletową i mogę jechać. W zimę wiadomo, przychodzimy wcześniej żeby rozgrzać autobus piecem, jak jest solidny mróz to czasem potrzeba odpalać z „matki”. Utrzymaniem dróg lokalnych w okresie zimowym jest w kiepskim stanie, trzeba bardzo uważać żeby nie wpaść do rowu czy nie uderzyć w inny pojazd. Trasy są połączone w obiegi, które jednak często są doraźnie modyfikowane, zamieniane z różnych przyczyn. Jedzie się tam, gdzie jest potrzeba. Autobusy są myte i sprzątane w przerwach międzykursowych lub po zjeździe, jednak inaczej niż w przypadku komunikacji miejskiej tu kierowca musi wprowadzić pojazd na myjnię.

Tankowanie też wykonuje kierowca za pomocą karty elektronicznej, w moim przypadku odbywa się po zjeździe z trasy – kierowcy z kwater z oczywistych względów tankują w międzyczasie. Po zjeździe należy się też rozliczyć w specjalnej maszynie, do odpowiedniego gniazda wkłada się kość pamięci z bileterki i wrzuca pieniądze z utargu. Zasadą jest pozostawienie autobusu sprawnego, czystego, zatankowanego. Pracę kończy się przeważnie ok. godziny 16:30, czasem później.

InfoBus.pl: I finalne pytanie – czy poleciłbyś pracę w Twojej firmie znajomym czy kolegom?

Marcin Sienkiewicz: Oczywiście. Jest taki stereotyp dotyczący wszystkich firm ze skrótem PKS w nazwie, że to zło najgorsze, ale wcale źle nie jest. Praca nie jest ciężka, a firma jest wypłacalna, co nie jest takie oczywiste u niektórych konkurentów. Kilku dawnych pracowników wróciło do nas po paru latach. Jeśli ktoś chce spróbować ciekawej pracy za kierownicą autobusu – zapraszam i polecam!

InfoBus.pl: Bardzo dziękujemy i szerokości!

Przy okazji informujemy, że nasz cykl spotkał się z tak dużym zainteresowaniem, że postawiliśmy go poszerzyć także o motorniczych i kolejarzy. Robocza nazwa to „Jazda po torach”. Dobra?

Zapraszamy do pierwszych „torowych” zgłoszeń na adres: [email protected].

Komentarze